„Demony” przeszłości

„Kto powiedział, że sny i koszmary nie są tak samo rzeczywiste jak „tu i teraz” – Autor John Lennon

Senne emocje to ważne dla nas informacje, co dzieje się obecnie w naszym życiu. Do treści snu nie przywiązuję większej uwagi, ważne są dla mnie zawarte w nich uczucia. Zapisuję odczuwane we śnie emocje, np. lęki, wstyd, złość, radość i z tymi odczuciami przeprowadzam terapię emocjonalną. W ten sposób bezbłędnie trafiam do „demonicznych” zapomnianych zdarzeń z przeszłości.

koniec roku utw 021 koniec roku utw 023 koniec roku utw 020

 

Jeden ze snów, który odzwierciedlał moją emocjonalną obecną rzeczywistość.

Sen – jestem z byłym mężem i dbam o niego, aby się nie przeziębił. On leniwy, znudzony, ja biorę to za przejaw choroby. Wmuszam w niego soki, witaminy i dbam by spokojnie wypoczywał. O siebie nie dbam, nie chcę zauważać, że bardzo źle się czuję, jestem osłabiona i coś złego dzieje się w moim ciele. Byłam przekonana, że jak mężowi jest dobrze, to i mnie musi być dobrze.  Mam w nim poczucie bezpieczeństwa.

Senne emocje uświadomiły mi, że swoje dobre samopoczucie uzależniam od osób, z którymi przebywam.

Lubię dobre samopoczucie innych, więc kierując się tym lubieniem dbam o dobre samopoczucie innych  kosztem swojego zmęczenia i zdrowia. Niemożliwe jest dobrze się czuć jak się jest zmęczonym, osłabionym i doskwiera zdrowie. Zapominam, że może ktoś w mojej obecności też wolałby mnie z dobrym samopoczuciem, a nie zmęczoną. Sen dał mi też informacje, że szukam bezpieczeństwa tam, gdzie go nie ma.

Z byłym mężem jestem po rozwodzie 26 lat, a od 10 lat on już nie żyje. Zdarzenie we śnie było iluzją, ale emocje senne były realne  odzwierciedlające moje toksyczne przekonania.

Uświadomienie sobie jakie mam blokady, to bardzo wiele, ale za mało aby  uzdrowić swoje życie i ciało.

Terapia była trudna, moje uzależniające przekonania przykryte były wieloma warstwami innych przekonań i wieloma warstwami destruktywnych emocji. Zmuszona byłam terapie prowadzić etapami przez dwa tygodnie.

W tym czasie mocno odczuwałam bóle w okolicach serca, wątroby i stawów palców u rąk. Ciągle chciało mi się płakać i chociaż powstrzymywałam płacz to i tak oczy mi piekły jak bym ciągle płakała. W końcu dałam sobie przyzwolenie na płacz i przepłakałam ile mi się chciało.

W terapii idąc tropem piekących oczu,  od zdarzenia, do zdarzenia dotarłam do okresu jak miałam pięć lat. Zobaczyłam siebie w kościele wśród wielu dzieci i tłumu ludzi. W  kościele odbywało się przedstawienie z   życia  Pana Jezusa.

Zalana łzami,  przedstawienia nie widziałam, bo przeżywałam dramat  rozstania  moich Rodziców. Ja pięcioletnia  Irenka już w pustym kościele, płacząc składałam przysięgę Panu Jezusowi, że  jak dorosnę zawsze będę dbała i będę posłuszna swojemu kochanemu mężczyźnie i wszystkim zaufanym  osobom.  Czułam się  winna, że jestem samotna i nie mam  nikogo zaufanego, komu mogłabym się pożalić i  poradzić.

Kochałam swoją Mamę nad życie, ale myślałam, że rozwodzą się z winy Mamy. Podczas kłótni Mama nawet się nie broniła, tylko płakała, a Ojciec stanowczo pretensjonalnym tonem czynił jakieś pretensje.

Po przyjściu z kościoła zastałam pogodzonych Rodziców. Ojciec tylko podkreślał, że zostaje ze względu na mnie i mojego braciszka.

Wydawało się, że wszystko wróciło do normy. Mała Irenka dopiero się uspokoiła, jak automatycznie   przysięgę  kościelną  zakopała w ciemnym zakamarku swojej podświadomości. Nie chciała pamiętać, że przed ołtarzem oskarżała swoją kochaną Mamę, że przez nią traci kochanego Ojca, bo Mama za mało o niego dbała.

Podświadomie uzależniająca przysięga stała się moim przekonaniem, ale jednocześnie dorastając świadomie tworzyłam przeciwstawne przekonania kobiety wolnej i niezależnej, tworząc w sobie konflikty.

„Wiele osób, które żyją inaczej niż by chciały, ciągle czuje się zagubiona, co wynika z tego, że logiczny racjonalny umysł nie działa/lub działa słabo/, ponieważ dawne traumatyczne wspomnienia nieustannie się odnawiają pod wpływem obecnych okoliczności. Te wspomnienia i oparty na nich system przekonań stają się programem na twardym dysku naszego komputera. ” – Autor  Alexander Loyd/ doktor medycyny naturopatycznej i psychologii/.

Teraz po terapii stało się dla mnie jasne, dlaczego budowałam toksyczne związki. Miałam wewnętrzne konflikty, które w dorosłym życiu sabotowały moje życie i zdrowie.

W każdym zdarzeniu jest wiele aspektów i emocji, ale podczas terapii uwalnia się jedna emocja najsilniejsza i druga jej towarzysząca. Aby nie doznać szoku, umysł nie może odczuwać wiele emocji jednocześnie. Po uwolnieniu najsilniejszej, pojawia się następna ukryta. Chcąc mieć pewność, że uwolniłam się z wszystkich blokad, na odkryte jedno zdarzenie wykonuję kilka terapii.

Jak się dotrze do źródła i uwalnia przekonanie, to może automatycznie niezauważalnie przez umysł uwolnić się więcej emocji. Z tego powodu nie zawsze wiem, z jakich toksycznych uczuć  jestem już wolna, ale to  mało istotne.

Dla mnie terapia jest skuteczna, jak odczuwam dużą ulgę, niesamowitą radość i nie czuję dolegliwości w ciele. Czasem okazuje się, że nierozwiązywalny problem nagle przybiera pozytywny obrót i zostaje rozwiązany.

W koszmarach sennych, po przeanalizowaniu sennych emocji, można zauważyć, że „demonami” są nasze ukryte lęki, wstyd, poczucie winy i rozżalenia, wówczas może się okazać, że koszmary nie są tak straszne jak się zdawało.

Do odkopanego zdarzenia dzięki emocjom przekazanych przez sen wrócę, jeśli „demony” przeszłości dadzą o sobie znać.

Irena