Awantura babci o wnuki
Dzieci mają swoje prawa i wymagania
Znów parę dni razem z moimi kochanymi wnukami, są wspaniałe
Jak co roku dzieci część wakacji spędzają z babciami. Babcia nie byłaby babcią jak by z czułością swoje kochane wnuki nie przeskanowała od stóp do głowy jak wyglądają, co się w nich zmieniło od ostatniego spotkania, no i oczywiście czy są dobrze odżywione.
Rozmowa babci z babcią o dzieciach
Pewna znajoma goszcząc wnuki przez część wakacji w rozmowie ze mną czuje się zakłopotana, niby chce pogadać, ale jest zamknięta w sobie i mówi ogólnikami tak, aby nic nie powiedzieć.
Twierdzi, że czuje się młoda, lubi przebywać i opiekować się dziećmi, tylko jest już za stara i z dziećmi jest jej ciężko, a jeszcze niedawno było inaczej. Kilkakrotnie powtarza zdanie, „ja swoje wychowałam” a teraz to niech Mama z nimi sobie radzi.
W jednym zdaniu sama sobie zaprzecza, poza tym często powtarzane zdanie, może być dowodem, że pewne zablokowane przekonanie ujawniło się i jest gotowe do kreowania życia. Ponieważ wszystkie blokady są kreatorami negatywnej rzeczywistości, wszystko wskazuje na to, że w życiu mojej znajomej zaczyna się dziać coś niedobrego.
Widzę w jej oczach strach i wołanie o pomoc, a na ustach cichutkie pytanie co robić? Na terapię z lękami absolutnie nie wyraża zgody na zasadzie nie, bo nie. W tej sytuacji nie pozostało mnie nic innego, jak stać się powiernikiem jej zwierzenia z małego odcinka życia.
Opowieść znajomej, która też jest babcią.
Mam córkę, która jest samotną matką z dwójką dzieci, doskonale radzi sobie w życiu i z dziećmi, a teraz zakłada związek z nowym partnerem i tutaj zaczął się problem.
Moje wnuki, a córki dzieci, przy sporadycznych spotkaniach bardzo polubiły drugiego tatę, jak go same nazwały.
Coś niedobrego zaczęło się dziać u dzieci, jak jej partner w okresie urlopu z nimi zamieszkał.
Wnuki inteligentne, dobrze ułożone, dobrze odżywione, nie twierdzę, że są idealne, swoje wady mają. Trochę nabroją, coś ukrywają, wymądrzają się, są zazdrosne i buntują się na „niesprawiedliwość” jak każde dziecko.
Po rozwodzie córka obawiała się, że rozbity związek najbardziej odczują dzieci jak w takiej sytuacji bywa. Ku radości wszystkich dzieci rozstanie z nieodpowiedzialnym Ojcem zniosły bardzo dobrze. Nie odbiło się to ani na ich zdrowiu, ani na zachowaniu. Muszę przyznać, że córka poświęcała dla nich w tym okresie więcej czasu niż zwykle aby załagodzić skutki rozbitej Rodziny. Dużo im wyjaśniała, tłumaczyła, organizowała wspólne wycieczki i zabawy. Dzieci zaczęły tryskać zdrowiem i radością większą niż przed rozwodem.
Kiedy córka do wspólnego życia wprowadziła Radka, dzieci go polubiły, dopóki nie zorientowały się, że zabiera czas ich Mamie. Inaczej mówiąc Mama po pracy była tylko do ich dyspozycji, a teraz dzieli czas pomiędzy dziećmi i Radka.
Do tego wszystkiego nowy partner chcąc prawdopodobnie pokazać, że jest potrzebny w nowym związku, chce radykalnie poprawić niedoskonałość dzieci. Intencja chociaż dobra, działanie okazuje się destruktywne.
Po tym krótkim opowiadaniu, ja tylko zapytałam znajomą, dlaczego córka tak samo jak po rozwodzie, nie przygotowała dzieci do nowo tworzonego związku z nowym partnerem? Dla dzieci związek z nowym partnerem może być większą traumą niż rozwód!!!!
Znajoma przytaknęła mi i zapytała co ma w tej sytuacji robić? Jak to córce powiedzieć?
Moja odpowiedź zabrzmiała ku zdziwieniu znajomej, nie rób nic, bo tylko pogorszysz sytuację.
Nie zaszkodzi pomodlić się, aby córka szybko zorientowała się, że budując nowy związek dzieciom musi poświęcić dużo uwagi tak samo jak przy rozwodzie, a może bardziej powinna wyjaśniać i tłumaczyć.
Kontynuując dialog prowadzę raczej swoje przemyślenia w tej kwestii, absolutnie nie udzielając jej rad.
Muszę przyznać, że z tego co mówisz, to faktycznie masz wnuki bardzo inteligentne i dobrze ułożone. Jak by chodziły posłusznie według życzeń Darka jak nakręcone roboty, to wymagały by leczenia psychiatrycznego. Twoje obawy chyba są zasadne.
Trzeba wnukom przyznać, że słusznie zauważyły, że ich Mama bardziej zatroszczyła się, aby w ich związku dobrze poczuł się partner i ona. Jak zauważyłaś córka zapomniała, że małe dzieci w tej trudnej sytuacji muszą poradzić sobie same. Brawo wnukom, ale co będzie jeśli pewnego dnia stracą zaufanie do Matki i ich autorytetem zamiast Matki stanie się starszy uliczny np. narkoman?
Wiesz, nikogo nie chcę osądzać, ale Darek swoje uwagi i zastrzeżenia wobec dzieci, powinien przekazać Twojej córce jako partnerce, aby to Ona jako Matka pomału egzekwowała od dzieci, a nie On dopiero co przez dzieci poznany.
Znajoma przytaknęła mi, dodając to prawda, tym bardziej, że chodzi o odżywianie, a One pamiętają jak było, dopóki nie pojawił się Darek.
Ja też bym wolała, aby wnuki wszystko jadły, niestety od urodzenia były grymaśne w jedzeniu.
Prawda jest taka, że córka pozwalała jeść dzieciom, to co lubią. Nowe potrawy dawała do spróbowania, a jak im nie smakowały, to jeść nie musiały. W sklepie wybierały owoce i warzywa jakie jeść chciały. Były zdrowo odżywiane, ale w odżywianiu sprawiały trochę problemu.
Darek radykalnie, ale jak to chłop, który nie miał dzieci i nigdy dziećmi się nie zajmował, myślał, że na raz dwa dzieci będą wszystko jadły i pod jego okiem będą siedziały cichutko, jak mysz pod miotłą. Zaczął je zmuszać różnymi sposobami do jedzenia wszystkich potraw. Od razu chce wymusić na nich, by były wszystko jedzące. W imieniu dobrego odżywiania posiłek stał się stresujący dla dzieci i innych uczestników wspólnego posiłku. Podobnie reagował, jeśli od razu na rozkaz nie zasypiały. Ponieważ nie spełniają jego oczekiwań, wmawia im, że są najgorszymi dziećmi na świecie.
Z tego co mówisz, to nic dziwnego, że dzieci boją się, że tracą Matkę i boją się, że ich przestała bronić. Działanie naprawcze Darka w innym sposobie podejścia do dzieci, Twoje wnuki miały prawo odebrać jako niesprawiedliwy atak na nie.
Matka do tej pory była dla nich AUTORYTETEM i wszelkie zakazy, nakazy, chociaż nie zawsze rozumiały, ale wiedziały, że Mama wszystko robi dla ich dobra, bo kocha. Teraz przychodzi ktoś obcy i podchodzi do nich przeciwstawnie niż Mama, a ona nic im nie wyjaśnia, tylko mówi im, że popiera Darka!!!! Dzieci mają prawo odebrać to negatywnie, bo do tej pory to Mama kierowała się ich dobrem, a nie Darek i ja rozumiem wnuków zmartwienie.
One mi mówią, babciu Darek zmienił Mamę!!! Po cichutku dodając, że Mama nas już nie broni, bo słucha Darka, a on kłamie!!!!
One mnie proszą, abym nie rozmawiała z Darkiem, bo też mnie zmieni jak Mamę. Z trudem powstrzymuję śmiech, ale dla wnuków wcale to nie jest śmieszne!
My babcie mając już pewne życiowe doświadczenie, na nasze utrapienie rozumiemy niekiedy bardziej dzieci niż Rodzice, ale co z tego, skoro nikt nas nie słucha. To okropne, widzieć, że zaczyna dziać się coś złego i nic nie można zrobić! Nawet nic nie można powiedzieć, aby nie stracić dzieci!!!!
Swojej znajomej odpowiedziałam, że podzielam jej zdanie, ale mimo tego radzę, aby się nie wtrącała. Życie szybko zweryfikuje i kiedyś córka sama przejrzy na oczy, oby jak najszybciej!! Tylko martwię się, że teraz po krótkim pobycie wnuków z Tobą, aby nie podejrzewała, że buntujesz dzieci przeciwko Radkowi. To są bardzo trudne sprawy i nie ma idealnych rozwiązań.
W trakcie rozmowy wyszło na jaw, dlaczego wzbraniała się przed terapią emocjonalną. Uważała, że problem ma córka i wnuki i ją to nie dotyczy. Chciałaby tylko pomóc i nie wie jak.
Po tym jak powiedziałam znajomej, że dla dobra wszystkich nie powinna się wtrącać, to stwierdziła, że terapii musi się poddać, bo nie wytrzyma. W obronie wnuków może nawet „polać się krew” bo nie ręczy za siebie!
Każda babcia zdaje sobie sprawę, że samotne mamy mają prawo do założenia ponownego z kimś związku. Jako ich Matki też tego pragną, ale jednocześnie biorą pod uwagę, że przy doborze nowego partnera mają bardzo dużo do stracenia, bo problemy z dziećmi tak czy inaczej spadną na jej barki, a nie partnera. Partner przyjdzie i może odejść, ale dzieci i nowe problemy z matką zostaną. Stąd zmartwienie wszystkich mam dorosłych dzieci.
Podczas terapii okazało się, że w okresie jak była młodą Mamą miała zablokowany lęk, że straci dzieci.
Teraz po terapii walkę o wnuki moja znajoma odpuściła sobie i nabrała wiary w mądrość córki i jej miłość do dzieci. Ufa, że Darek z pokorą zaakceptuje córki sposób wychowania dzieci, biorąc pod uwagę jej doświadczenie i MIŁOŚĆ MATKI.
Myślę, że Darek podchodząc poważnie do życia, a zdaje się, że tak jest, zakochał się w kobiecie Matce i w jej MIŁOŚCI do dzieci i nie będzie próbował wykrzywiać czegoś, co jest proste i dobrze działa!!!!
Irena