Akceptacja Matki Bezsilność

„Prawdziwa radość kwitnie na glebie miłości. Tam gdzie jest miłość, jest też radość. Brak miłości zawsze łączy się z brakiem radości.” – Autor  A. Loyd.

Nikt nie ma wątpliwości, że Matki MIŁOŚĆ jest kryształowo czysta i szczera, tylko  dlaczego jest tyle konfliktów i nieporozumień między Matkami a  dorosłymi dziećmi?

kwiaty 2016 022kwiaty 2016 026kwiaty 2016 019

W moim ogrodzie lato jest w pełni

W konfliktach narzekają dorosłe dzieci na swoje Mamy i odwrotnie Mamy narzekają na swoje dorosłe dzieci.

Jednak ich narzekania bardzo się różnią. Matka narzekając na swoje dziecko tak naprawdę żali  się  jak bardo się o nie  martwi. Natomiast dzieci narzekając opowiadają, jakie ze swoją Matką mają problemy i jak są nieznośne.

Mimo wielu szczerych  życzeń,  z powodu konfliktów nie dla wszystkich Mam Święto Matki był dniem radosnym.

Jedna z mam pożaliła się, owszem złożono mi życzenia, ale radość przykrył ból, bo synowa nie pozwoliła synowi jeść  mojego poczęstunku, powodem było jej dbanie, aby nie był tak gruby jak  ona. W ich domu jest tak samo, sama je, a synowi nie pozwoli.  Żywi się tym, czego  synowa zjeść już nie może. Syn ją kocha i jest ślepy, nie widzi jak  jego poniża. Nie widzi też tego, jak jego poniżanie mnie boli, bo jeszcze dziwi się, że ich wizyta mnie zasmuciła.  Wyszłam z domu i nie chce mi się do niego wracać, bo co oczy nie widzą, to sercu lżej. Chcę sprzedać dom  i wyjechać jak najdalej, bo moje serce  tego nie wytrzymuje, a ja i tak w tym temacie jestem bezsilna.

Inna z mam żali się, że Syn mówi, że jest z żoną szczęśliwy, ale  w swoim związku nie wiele ma dopowiedzenia. Jakie to szczęście? Jak na jego twarzy maluje się obraz nędzy i rozpatrzy, a mnie bardzo to boli i jestem bezsilna?

Przysłuchująca się żalom Matka 40- letniej córki dodaje, to tak jak moja córka, szczęśliwa, radosna, pełna życia i energii dopóki nie związała się z nowym partnerem. Wszystko w niej wygasło, został z niej tylko obraz nędzy i rozpatrzy. On natomiast ponoć rozkwitł, jego Rodzina wyznała, że teraz jest pełen życia i nawet przestał chorować. Nie dziwi mnie, że jego Rodzina ten związek błogosławi w przeciwieństwie do mnie. Przecież gdybym u córki widziała radość i szczęście to moje serce promieniało by z radości, a jego bym uwielbiała, że córkę tak uszczęśliwił. A tak to co!!!  Mam partnera córki za to  lubić, że zrobił z niej półtora nieszczęścia? 

Żalące się Mamy zrozumiały, że pomagając dziecku dźwigać ciężar  toksycznego związku tak naprawdę czynią więcej  krzywdy niż pomocy. Pozwoliły  swoim dzieciom rujnować swoje życie na ich sposób , by w konsekwencji mogli szybciej odnaleźć siebie na nowo.

„Kiedy uznajesz i akceptujesz fakty, zarazem w pewnym stopniu się od nich uwalniasz”. – Autor  Eckhrt Toll/światowej sławy nauczyciel duchowy/

Bruce Lipton mówi, że ślepa wiara zabija, niestety życie tą prawdę potwierdza w toksycznych związkach, które zarażają całą Rodzinę.

W podobnych sytuacjach jak opisane powyżej przykłady,  Matce poza bólem zawsze towarzyszy poczucie winy. Zastanawia się, jaki popełniła błąd wychowawczy, że jej dziecko daje przyzwolenie na poniżające traktowanie.

Kiedy nas dotyka zło nie ma w tym niczyjej winy.  Źródłem wszystkiego zła które nas  spotyka jest zablokowany lęk w naszej podświadomości, czasem przekazywany w pamięci komórkowej z pokolenia na pokolenie. Nic nie pomorze „Mędrca szkiełko i oko” bo podświadomość ma sprawczą moc i rozumu nie słucha.

W takiej sytuacji terapia jest trudna, ale możliwa by zakończyła się sukcesem. Pierwszy krok żalące się Mamy mają  już za sobą, bo zaakceptowały swoją bezsilność wobec toksycznego związku swoich dzieci. To dobrze, że mogły się wzajemnie  trochę pożalić, wesprzeć i wyrzucić ból z siebie.

„Żadne, prawdziwie pozytywne działanie nie może powstać, gdy nie ma poddania” – Autor Eckhrt Toll

Trzeba mieć siłę,  aby  pozwolić  dzieciom rujnować swoje życie na ich sposób,  by w konsekwencji mogli  kiedyś  odnaleźć siebie na nowo.             Irena

 

UZALEŻNIONA OD TRUTNIA

Są takie dziewczyny, które każdego swojego chłopaka, przerobią na „trutnia”.

W każdym mężczyźnie coś  z męskości  zostało i nie wolno go z tego odzierać!!!!!!!!!!!   – To  karygodne!!!!!!!!!!!!

Dziewczyny marzą o „księciu na białym koniu”, zapominają, że chłopaki też marzą w ukryciu  o swojej księżniczce, o którą zawalczą  nie koniecznie  „z ziejącym ogniem wawelskim smokiem”, ale pragną walczyć  o jej względy, uznanie i miłość.

Wszystkie dla wybranego chcą być DAMĄ jego serca, tylko niektóre jak już trafią jak im się zdaje na tego jedynego, to szybko przeobrażają się w  wierną służącą, dla której jego pragnienia są dla niej rozkazem. Przy takiej biedny chłopak nie ma szansy się wykazać swoją walecznością i męskością.

Dla niejednego szczęśliwca kończy się marzenie jak zobaczy swoją ukochaną w innym świetle. Poznał zaradną energiczną zadbaną dziewczynę i kiedy już myślał, że ma wymarzoną DAMĘ swojego serca okazuje się pospolitą niewolnicą służącą.

serce - Kopia urodziny 003

Rozdarte serce boli całą  Rodzinę

Rozczarowany, ale nie głupi i nie rezygnuje z darmowych usług służebnej niewolnicy,  bo jego „ego” w zamian napawa się władzą nad nią i jej dziećmi,  nic w zamian nie dając.

Jako Pan i władca swoją zniewoloną  pilnuje jak swojej własności, bo ona to lubi,  on to lubi więc w czym problem? Problem w toksyczności związku, który zawsze kończy się bólem i dramatem, bo minęli się z marzeniem.

Truteń korzystając z danej mu władzy szybko włącza coraz większą kontrolę w każdej dziedzinie jej życia, nie interesuje go, że ich związek dla Rodziny staje się nie do zniesienia.

Skutkuje to zauważonym problemem, obydwoje obwiniają siebie nawzajem, zamiast szukać rozwiązań w sobie.

Zniewolona kobieta daje przyzwolenie na kontrolowanie swojego życia, bo czuje się pod jego kontrolą bezpieczna – czyżby?

W takich sytuacjach mówi się, że miłość jest ślepa – czyżby?

A może nazywamy miłością, co nią nie jest?

Jeśli nie wiemy, co jest miłością, należy kierować się szacunkiem, pod warunkiem, że zachowaliśmy szacunek dla siebie i nie oddaliśmy pod władanie trutniowi.

Uzależniona jest uzależnioną, bo ma wewnętrzny konflikt między świadomością, a nieświadomością.

W zawansowanym stadium choroby uzależniająca leczy nerwicę, depresję.  Zażywa   antydepresanty zupełnie nieświadoma, że przyczyną jest jej uzależnienie.

Z mojego doświadczenia wynika, że przyczynę należy szukać w zdarzeniach z dzieciństwa w złych relacjach z ojcem. Podstawą zawsze są zablokowane lęki, które wystarczy uwolnić  i uzdrowić siebie i swój związek bez konieczności zmiany partnera.

Uwaga!!!!!!!!!!!! –   W uzależnieniach zmiana partnera nic nie daje, jeśli nie zmienimy swoich nawyków w traktowaniu siebie.

Nie można być księżniczką, jednocześnie traktować siebie jak zniewoloną sługę.

Na początek należy dokonać wyboru jak siebie zaczniemy traktować; Czy  jak Damę? ; Księżniczkę?; Czy zniewoloną służącą bez żadnych praw?

Po uwolnieniu lęków, może sie okazać, że zaczniemy siebie traktować z szacunkiem i partner znów zobaczy w nas swoją DAMĘ  jaką poznał na pierwszym spotkaniu. Zdarza się, że w innej  sytuacji  ten sam „truteń” oddaje się całkowicie we władanie swojej Pani. Ich relacje zaczynają się budować na zaufaniu, a nie kontrolowaniu!

Naszą rzeczywistość kreuje podświadomość, a niezgodność z świadomością stwarza konflikty które nie rozwiązane kończą się chorobami i często dramatem.

Na nic nie zda się zmiana partnerów zupełnie różniących się z sobą.

Nauka z błędów życiowych polega na przeanalizowaniu swojego postępowania wobec partnerów, jeśli podobnie postępowałam wobec jednego i drugiego trutnia tak samo, to powinno nam trochę dać coś do myślenia.

Niektóre zadowolone, że bohatersko uwalniają się z toksycznego partnera, nie zdają sobie sprawy, że partner odchodzi, ale program zniewalający ją, w podświadomości zostaje.

„W istocie jesteśmy zbiorem wielu jaźni. A te liczne jaźnie nie zawsze się ze sobą zgadzają. Mogą mieć inne plany, co znaczy, że w danej chwili będą podawać różne, a czasem nawet przeciwstawne argumenty. Wewnętrzny konflikt, który rozgrywa się w naszej głowie, może być przytłaczający” – Autor C.C. Tipping

 

Wielu osobom się wydaje, że jak poznają nowego partnera, zupełnie innego niż poprzedni truteń, to nowy związek będzie sie rozwijał w zgodzie i miłości.  Nic bardziej mylnego!

Usilne staranie   być  ślepym na prawdę, nie zmieni niezaprzeczalnych faktów, że tworzy się  coś toksycznego.

Na pewno jest  tak wygodnie, bo  każdy chce mieć trochę spokoju. Nie chcą wiedzieć, że i  tak w najbardziej  niedogodnym momencie  o to się przewrócą, często mocno się raniąc. Najgorsze, że  małe dzieci  przy tym wszystkim ponoszą zawsze  największe szkody.

U młodej Kasi zauważyłam, że jej fajne dzieciaki obdzierane są z poczucia własnej wartości, przez nowego partnera.

Dała swojemu nowo poznanemu partnerowi całkowitą swobodę w ich traktowaniu i nazywa to wychowaniem, który zamiast miłości pokazuje im kto w ich domu jest panem i kto rządzi. Kasia pociesza się, że mówi dzieciom, że ich Mama jest najważniejsza. A co będzie jak on kiedyś wkaże im, że ktoś inny w ich domu jest najważniejszy?

Dzieci szybko zauważyły, że to on, a nie Mama jest w ich domu panem i władcą i starają się ze wszystkich sił jemu przypodobać.

Kasia chce widzieć w ich takim zachowaniu lubienie jego, ale niestety jest w błędzie. Nie chce zauważyć, że szczególnie synka nowy partner obdziera z poczucia własnej wartości. Jeszcze z nimi nie zamieszkał, a już zmienił w ich domu zasady funkcjonujące od lat. Dzieci są fajne, dobrze ułożone, radosne, więc, po co zmieniał funkcjonujące zasady? Według mnie tylko po to, aby pokazać swoją władzę i upokorzyć Mamę i dzieci.

Kochana Kasiu nie zrekompensujesz swoim dzieciom obdarte poczucie wartości drogimi wyjazdami, czy zabawkami.

Jeśli ktoś ma poczucie zagubienia i nie chce tego zauważać, to według mnie bliscy w takiej sytuacji muszą logicznie i racjonalnie reagować dość stanowczo.  Najważniejsze by nie utwierdzać w błędnym przekonaniu, że nic się nie dzieje, że wszystko dobrze.  Jak coś nie tak i serce boli, czasem trzeba  o tym krzyczeć i tupać  czy to się kochanej osobie podoba czy nie!!!!!!

Jeśli nawet krzyk bólu Matki dorosłej córki nie odniesie wobec ukochanego dziecka  skutku, to przynajmniej nie udzieli się wsparcia w budowaniu toksycznego związku.

Dowodem, na tworzenie toksycznego związku jest Kasia, bo widoczne są napięte u niej mięśnie,  zmęczenie, do tego zaniedbana i utracony w oczach  blask radości.  Jeśli nic z sobą nie zrobi, to tylko patrzeć jak zacznie chorować, kto wówczas zajmie sie jej małymi dziećmi?  Następny truteń, który jest z nimi  dla władzy i wygody zajmie się nią i dziećmi?

Kochana Kasia już zapomniała, że niedawno to już przerabiała i zna zdolności trutnia. To iluzja, że ten jest inny, truteń jest trutniem!

Nie dajmy się zwieść iluzji, miejmy odwagę spojrzeć prawdzie w oczy, jeśli chcemy przeżyć życie w zdrowiu i radości, uwolnijmy uwięzione lęki!                  Irena

 

KIM JESTEM?

MOJE  ODKRYCIE  SIEBIE

Moim sukcesem nie jest pokonanie raka, tylko to co w sobie po drodze do wyzdrowienia odkryłam.

spacer po okolicy 038  spacer po okolicy 048

 

Mam potrzebę zmienić  swoje życie, bo jest ciężkie, trudne, ale absolutnie nie chcę zmieniać siebie.  Tak uważa  wiele osób,  bo  są dobrze wychowani, porządni, uczciwi, chętnie niosący pomoc innym, wolą dawać niż brać. Trudno takim ludziom nie przyznać racji, przecież są ludźmi  godnymi nazwy człowieka.

Idąc takim tokiem rozumowania niektórzy chorzy nieuleczalnie jak mają wyzdrowieć  pod warunkiem, że muszą  zmienić  siebie, to wolą umrzeć  takimi jakimi są i się nie zmieniać.

spacer po okolicy 054    morze 001

 

Niestety, muszę  przyznać , że niedawno  mój tok rozumowania był podobny, dopóki nie doświadczyłam, że zmieniając siebie poprzez uwalniane emocje i przekonania nie traci się  swoich wartości składających się na  tożsamość, tylko odkrywa się  prawdę  o sobie.

Naprawdę trzeba mieć dużo odwagi, by chcieć samym przed sobą poznać prawdę o sobie, coś na ten temat wiem.

Nie wiedziałam co znajduje się w mojej podświadomości. Lęki  przykryte wstydem sugerowały, że znajduje się tam coś strasznego.

Po przełamaniu lęku , uwalniając uwięzione lęki i inne emocje odkryłam, że nie jestem taka zła. Zdziwiłam się, że jestem fajniejsza niż o sobie wcześniej myślałam i takie odkrycie  trochę odbudowało moją zrujnowaną wewnętrzną  wartość .

Prawda jest taka, że zablokowane emocje i przekonania ukrywają przed nami samymi prawdę o nas i tworzą wewnętrzny  konflikt, który skutkuje w ciele chorobami i  ciężkim życiem. W  takich sytuacjach zwalamy  winę na „los” ; czy jakaś „karmę”.  W  głębi duszy czujemy, że nie zasłużyliśmy na  zło życia które nas spotyka,  nie chcemy wiedzieć  że wszystko jest w nas.

Niczego nowego nie piszę i nowego nie  wynalazłam, ludzkość  tą prawdę  znała już  od czasów starożytnych, a może już wcześniej.

Teoretycznie niby wcześniej wiedziałam, czytałam, ale jak na sobie doświadczyłam, to poczułam się tak, jak bym odkryła nową galaktykę, lub  przydatkowo znalazłam się w jakimś „MATRIX”.

Podążając   ciekawością,  moja przygoda  detektywa  uwięzionych emocji i podróż nimi do  ciemnych zakamarków swojej podświadomości  z czasem okazała się fascynująca i wcale nie taka ciemna.

Kontynuując swoją przygodę emocjonalno- wizualną do podświadomości odnajduję siebie  małymi kroczkami  jaką naprawdę jestem.  W miarę jak rosłam  zmieniałam się między  innymi pod wpływem  zablokowanych  lęków  i przekonań.  Z czasem  nieświadomie przestałam być sobą,  a świadomie   moją  dewizą  życiowa było  i nadal jest  „PRZEDEWSZYSTKIM BYĆ SOBĄ”

Zgodnie z prawem przyciągania zablokowane emocje  przyciągały inne  i niczym na autopilocie tworzyłam destruktywne przekonania, siebie i swoje życie.

Kim byłam? Kim jestem? Tego tak naprawdę  nie wiem Ja i nie wie nikt.            Irena

 

O BLOGU LĘK LĘKIEM NA ZDROWIE

 

Choroba =  uwięzione uczucia

rak = uwięzione uczucia

 

madera 123

Chcę dawać nadzieję  chorym wątpiących  w  swoje  wyleczenie  swoim  doświadczeniem  na drodze do wyzdrowienia, nie tylko z raka.  Jak czegoś dokonała chociaz jedna osoba, to tego może dokonać kazdy.

12 lat temu jak zachorowałam na nieoperowanego raka płuc  z przerzutami, to moim pierwszym krokiem było  uporczywe szukanie  nadziei.  Mimo  beznadziejnych rokowań lekarzy  znalazłam nie tylko nadzieję, ale i inspirację  do wypraktykowania niektórych metod z medycyny niekonwencjonalnej, jednocześnie  nie rezygnując  z leczenia akademickiego jakie wówczas przewidywała procedura medyczna.

Jak ważna jest nadzieja i wiara dla chorych zacytuję słowa Carl O. Simonton – lekarz radioterapeuta, psychoonkolog, dyrektor Simonton  Cancer  Center,  Malibu, USA

„Najważniejsza w leczeniu jest nadzieja, wiara i poczucie sensu. Nadzieja – zgodnie z definicją słownikową – jest przekonaniem, że „mogę wyzdrowieć niezależnie od tego, jak ciężko jestem chory”. – Autor – Carl O. Simonton

Tak się złożyło, że ze wszystkich wypróbowanych metod najbardziej mnie przypadła psychologia energetyczna. W praktyce oznaczało, że wczuwałam się w swoje uczucia i obserwowałam jak  reaguje na te uczucia moje ciało i w którym miejscu. Bardzo mi też  przypadła do serca filozofia  „Radykalne Wybaczanie” – C.C. Tipping

Bardzo wiele dała mi nauka i doświadczenie  „VIPASANY”.  Przeżyłam na kursie  „VIPASANY” niesamowite doświadczenie  umysł  –  emocje  – ciało.

Przy pomocy modlitwy szybko nauczyłam się wczuwać w swoje emocje, odróżniać je,  chociaż długo nie  wiedziałam jak  niektóre uczucia nazwać,  to   w niczym nie przeszkadzało w skutecznej terapii emocjonalnej.

Po krótkim czasie zaobserwowałam, że po każdej terapii moje życie zaczęło zaskakiwać mnie pozytywnymi zmianami. Przez parę lat niczym detektyw swoich emocji, wczuwałam się  w bolące miejsce swojego ciała, wyłapywałam towarzyszące temu uczucie i tym uczuciem wchodziłam do swojej podświadomości  w której otwierały się wizualnie zdarzenia z przeszłości aż do narodzin i blokady wyłapanego uczucia.

W ciele doskwierają tylko uczucia uwięzione.

Obecnie wyłapuję uczucia które doskwierają mi w życiu i podobnie tym czuciem dochodzę do źródła emocji i zdarzenia które wywołało tą emocję.

Praktykując emocjonalno – wizualną podróż do ciemnej strony swojej przeszłości zawsze  muszę przełamać lęk aby na wyłapanej emocji udać się w mroczną przeszłość  jak się  najczęściej  okazuje swojego  wczesnego dzieciństwa.  Obecnie już wiem, że tą nieświadomą mroczną  przeszłość  powodują najczęściej lęki w towarzystwie jakiejś emocji.

Nie sposób pisać o swoich emocjach, zdrowiu, nie opisując  życia.   Szkoda , że dopiero jako seniorka  60+ pozbywam się  zablokowanych emocji,  które  skutecznie  przez całe lata niszczyły  mi życie i zdrowie.         Irena