MOJE ODKRYCIE SIEBIE
Moim sukcesem nie jest pokonanie raka, tylko to co w sobie po drodze do wyzdrowienia odkryłam.
Mam potrzebę zmienić swoje życie, bo jest ciężkie, trudne, ale absolutnie nie chcę zmieniać siebie. Tak uważa wiele osób, bo są dobrze wychowani, porządni, uczciwi, chętnie niosący pomoc innym, wolą dawać niż brać. Trudno takim ludziom nie przyznać racji, przecież są ludźmi godnymi nazwy człowieka.
Idąc takim tokiem rozumowania niektórzy chorzy nieuleczalnie jak mają wyzdrowieć pod warunkiem, że muszą zmienić siebie, to wolą umrzeć takimi jakimi są i się nie zmieniać.
Niestety, muszę przyznać , że niedawno mój tok rozumowania był podobny, dopóki nie doświadczyłam, że zmieniając siebie poprzez uwalniane emocje i przekonania nie traci się swoich wartości składających się na tożsamość, tylko odkrywa się prawdę o sobie.
Naprawdę trzeba mieć dużo odwagi, by chcieć samym przed sobą poznać prawdę o sobie, coś na ten temat wiem.
Nie wiedziałam co znajduje się w mojej podświadomości. Lęki przykryte wstydem sugerowały, że znajduje się tam coś strasznego.
Po przełamaniu lęku , uwalniając uwięzione lęki i inne emocje odkryłam, że nie jestem taka zła. Zdziwiłam się, że jestem fajniejsza niż o sobie wcześniej myślałam i takie odkrycie trochę odbudowało moją zrujnowaną wewnętrzną wartość .
Prawda jest taka, że zablokowane emocje i przekonania ukrywają przed nami samymi prawdę o nas i tworzą wewnętrzny konflikt, który skutkuje w ciele chorobami i ciężkim życiem. W takich sytuacjach zwalamy winę na „los” ; czy jakaś „karmę”. W głębi duszy czujemy, że nie zasłużyliśmy na zło życia które nas spotyka, nie chcemy wiedzieć że wszystko jest w nas.
Niczego nowego nie piszę i nowego nie wynalazłam, ludzkość tą prawdę znała już od czasów starożytnych, a może już wcześniej.
Teoretycznie niby wcześniej wiedziałam, czytałam, ale jak na sobie doświadczyłam, to poczułam się tak, jak bym odkryła nową galaktykę, lub przydatkowo znalazłam się w jakimś „MATRIX”.
Podążając ciekawością, moja przygoda detektywa uwięzionych emocji i podróż nimi do ciemnych zakamarków swojej podświadomości z czasem okazała się fascynująca i wcale nie taka ciemna.
Kontynuując swoją przygodę emocjonalno- wizualną do podświadomości odnajduję siebie małymi kroczkami jaką naprawdę jestem. W miarę jak rosłam zmieniałam się między innymi pod wpływem zablokowanych lęków i przekonań. Z czasem nieświadomie przestałam być sobą, a świadomie moją dewizą życiowa było i nadal jest „PRZEDEWSZYSTKIM BYĆ SOBĄ”
Zgodnie z prawem przyciągania zablokowane emocje przyciągały inne i niczym na autopilocie tworzyłam destruktywne przekonania, siebie i swoje życie.
Kim byłam? Kim jestem? Tego tak naprawdę nie wiem Ja i nie wie nikt. Irena